Słowem wstępu, na traki zakładamy łożyska, a na łożyska kółka. To właśnie łożyska pozwalają kółeczkom się obracać i sprawiają, że jazda jest szybka i przyjemna.
Najpierw o podobieństwach. Łożyska longboardowe są identyczne jak te do skateboardu. Można zupełnie spokojnie kupować takie jakie znajdziecie nie martwiąc się, czy będą pasować. Wystarczy, że są opisane jako łożyska do deskorolki. A coś więcej? Jest to rozmiar 608zz, albo czasami 608AB (w takim wypadku nie stosujemy tulejek - o nich za chwilę). Czasami rozmiar łożyska podawany jest też jako 8mm. Nie ma się co martwić - wszystkie pasują.
A teraz kilka różnic: Łożyska dzielą się zależnie od materiału wykonania i jakości.
Najpierw jakość.
Do określania prędkości, z jaką kręcą się łożyska, używamy zwykle skali ABEC. Często spotykam się z niewiedzą na ten temat u ludzi, którzy uważają się za doświadczonych skejtów, a jest to dość istotne dla nas jako konsumentów, dlatego warto zainteresować się tematem. Skala ABEC określa dokładność, z jaką wykonane są łożyska. Skala zawiera 5 kategorii: 1, 3, 5, 7, 9. Im niższy numerek, tym mniej dokładnie zostały wykonane nasze łożyska. Co za tym idzie, są tańsze, ale obracają się wolniej. Jeżeli zdecydujemy się zapłacić więcej, nasze łożyska będą szybsze. ABEC1 ma tak niskie prędkości toczenia, że nie wykorzystuje się ich w ogóle w deskorolkach. Jeżeli jeździcie na longu rekreacyjnie i nie wybieracie się na żadne wyścigi polecam ABEC7, używa ich większość longboardzistów. Ich stosunek prędkości do ceny najbardziej odpowiada naszym potrzebom. Wadą skali ABEC jest to, że nie określa jakości materiałów, jakie zostały wykorzystane do produkcji. Dlatego warto zwrócić uwagę na producenta. Jeżeli producent jest znany i ma dobre opinie w internecie, możemy być prawie pewni, że kupujemy naprawdę bardzo dobre łożyska, jeżeli wybieramy mało znaną markę, jest to w pewnym sensie kot w worku. Nie oznacza to wcale, że tanie musi być złe. Moje tanie łożyska świetnie się sprawują :D
W zależności od zastosowanych materiałów dzielimy łożyska na 3 grupy:
Metalowe - są najbardziej popularne i najtańsze. W całości wykonane z metalowych elementów, wymagają zastosowania smaru. Ich najwiąkszą wadą jest to, że jeśli zbyt często mają kontakt z wodą, mogą rdzewieć, a wtedy niestety trzeba je wymienić.
Hybrydowe - znajdują się w nich ceramiczne kuleczki (azotek krzemu). Ceramiczne elementy są lżejsze i gładsze od stalowych, dzięki czemu szybciej się toczą. Ponadto mniej się nagrzewają, są odporne na korozję i nie ścierają się. Ale żeby nie było tak różowo, muszą też mieć jakąś wadę. I mają: są kilkukrotnie droższe od stalowych. Dziś udało mi się znaleźć takie łożyska za 200zł i jest to świetna cena. Zwykle kosztują około 250 zł za komplet.
Ceramiczne - są w całości wykonane z azotku krzemu (nie tylko kulki, ale również pierścienie). Niestety, nie spotkałem się jeszcze w żadnym sklepie w Polsce z takimi łożyskami do deskorolki. Jeżeli ktoś się spotkał, to proszę o informacje w komentarzu.
Na koniec jeszcze obiecana informacja o tulejkach dystansowych. Czasem określa się je jako distance spacers. Zakłada się je pomiędzy łożyskami. Służą do utrzymana ich we właściwej pozycji. Przytrzymują ich wewnętrzne pierścienie, podczas gdy zewnętrzne mogą się swobodnie obracać.
Wkrótce pojawi się kilka informacji na temat czyszczenia łożysk. W razie jakichkolwiek pytań proszę się nie krępować i pisać komentarze.
piątek, 30 listopada 2012
czwartek, 29 listopada 2012
GoLongboard 4
Pojawił się właśnie nowy filmik Z serii "GoLongboard", oczywiście od Originala. Wiadomo od dawna, że nic nie daje takiej zajawki jak dobre video, a tę serię uważam osobiście za jedną z najlepszych. Nowy epizod trzyma poziom i jest naprawdę świetnie nakręcony. Pojawia się tam kilka desek, które do sprzedaży trafiły dopiero w tym sezonie. Polecam obejrzeć całą serię. Najlepiej w wysokiej rozdzielczości i z popcornem ;D
środa, 28 listopada 2012
Jak zacząć?
Jeżeli zastanawiasz się nad kupnem longboardu, to zapewne przeszukujesz już od dawna internet w poszukiwaniu informacji. Możesz się dowiedzieć bardzo wielu rzeczy, możesz przeczytać na forach o tym, jakie kółka są przyczepne, a jakie śliskie, jakie traki stabilne, jakie blaty wytrzymałe itp. Ale tak naprawdę to wszystko nie ma teraz znaczenia! Prawda jest taka, że jeżeli dopiero zaczynasz, to każda deska jest dla Ciebie dobra. Ważne, żeby zacząć, potem będziesz się martwić sprzętem. Pomimo tego warto zadbać o kilka spraw.
Przede wszystkim traki. Traki występują w dwóch odmianach:
Traki o standardowej konstrukcji. Jeżeli nie przekraczasz 30 km/h sprawują się rewelacyjnie i nie ma z nimi absolutnie żadnych problemów.
Traki o konstrukcji "Revers Kingpin". Powstały, aby zapewnić jak najlepszą stabilność przy wysokich prędkościach.
Traki o budowie reverse są oczywiście trochę droższe. Warto jednak wydać te kilka złotych więcej. Do tej pory spotkałem tylko jedną osobę, która nie zakochała się w szybkiej jeździe i był to prawdziwy surfer, więc jest w pełni usprawiedliwiony. Każdy prędzej czy później zaczyna jeździć szybciej, więc warto od razu wziąć to pod uwagę zamiast potem dokupywać części. Takie traki kupimy już za 150 zł, a używane nawet taniej.
Po drugie kółka. Jeździć można oczywiście na każdych, nawet metalowych, ale chcemy, żeby nasza jazda była przyjemna i efektywna, dlatego kółeczka powinny być stosunkowo duże i miękkie. Polecam średnicę ok 70 mm i twardość w granicach 78 - 84a. O twardości możecie przeczytać tutaj: Twardość kółek.
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest blat. Mogłoby się wydawać, że jest najważniejszy, ale to nie do końca prawda. W sytuacji, kiedy wybierasz swoją pierwszą deskę, zwróć uwagę, czy nie jest zupełnie twarda - powinna się pod Tobą delikatnie uginać. To daje dużo frajdy z jazdy. W sklepach twardość deski określa się zwykle słowem "flex". Zupełnie twarde deski służą głównie do downhillu. Elastyczność deski staje się kłopotliwa dopiero wówczas, gdy przekroczymy 60km/h, więc póki co bez nerwów. Warto również zwrócić uwagę na jej kształt.
Taki jak przedstawiony na zdjęciu obok daje możliwość nauki wszystkich trików, szybkiej jazdy i wykonywania slajdów. Nie oznacza to oczywiście, że inne kształty są złe. Po prostu ten uważam za najbardziej uniwersalny. Wybierając deskę powinno się zwracać uwagę również na estetykę. Nie kupuj deski, która Ci się nie podoba! Są inne firmy.
Zestaw złożony z części takich jak opisane powyżej jest idealny do nauki. Jest to deska stabilna, wygodna, szybka i wszechstronna.
Przede wszystkim traki. Traki występują w dwóch odmianach:
Traki o standardowej konstrukcji. Jeżeli nie przekraczasz 30 km/h sprawują się rewelacyjnie i nie ma z nimi absolutnie żadnych problemów.
Traki o konstrukcji "Revers Kingpin". Powstały, aby zapewnić jak najlepszą stabilność przy wysokich prędkościach.
Traki o budowie reverse są oczywiście trochę droższe. Warto jednak wydać te kilka złotych więcej. Do tej pory spotkałem tylko jedną osobę, która nie zakochała się w szybkiej jeździe i był to prawdziwy surfer, więc jest w pełni usprawiedliwiony. Każdy prędzej czy później zaczyna jeździć szybciej, więc warto od razu wziąć to pod uwagę zamiast potem dokupywać części. Takie traki kupimy już za 150 zł, a używane nawet taniej.
Po drugie kółka. Jeździć można oczywiście na każdych, nawet metalowych, ale chcemy, żeby nasza jazda była przyjemna i efektywna, dlatego kółeczka powinny być stosunkowo duże i miękkie. Polecam średnicę ok 70 mm i twardość w granicach 78 - 84a. O twardości możecie przeczytać tutaj: Twardość kółek.
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest blat. Mogłoby się wydawać, że jest najważniejszy, ale to nie do końca prawda. W sytuacji, kiedy wybierasz swoją pierwszą deskę, zwróć uwagę, czy nie jest zupełnie twarda - powinna się pod Tobą delikatnie uginać. To daje dużo frajdy z jazdy. W sklepach twardość deski określa się zwykle słowem "flex". Zupełnie twarde deski służą głównie do downhillu. Elastyczność deski staje się kłopotliwa dopiero wówczas, gdy przekroczymy 60km/h, więc póki co bez nerwów. Warto również zwrócić uwagę na jej kształt.

Zestaw złożony z części takich jak opisane powyżej jest idealny do nauki. Jest to deska stabilna, wygodna, szybka i wszechstronna.
Twardość Kółek
Kółka oznaczane są zwykle rozmiarem w milimetrach i
twardością w jednostce „a”. Cóż to takiego? "A" jest oznaczeniem jednostki
durometr. Jest to wskaźnik twardości. Twardość kółek do deskorolek zawierają się zwykle
w granicach 70 - 100a. Im więcej „a”, tym twardsze kółka, a co za tym idzie, mniejszy komfort jazdy i większa podatność na poślizg.
Kółka o twardości 90 - 100a stosuje się tylko do slajdów.
Są zbyt śliskie, aby jeździć na nich normalnie. Ich zaletą jest mała
ścieralność.
Kółeczka pomiędzy 80 - 90a stosuje się do jazdy mieszanej, czyli do slajdów, curvingu, lekkiego downhillu. Pod warunkiem, że uprawia się
wszystkiego po trochę.
Jeżeli natomiast chcemy uprawiać slalom, curving lub
bardzo szybki downhill, wybieramy kółka 70 - 80a, ponieważ dają najlepszą
przyczepność.
Dlaczego nie produkuje się kółek twardszych? Są tak
śliskie, że trudno nad nimi zapanować. Z kolei zbyt miękkie „rozgniatają się”
pod ciężarem jeźdźca i hamują deskę, a przy tym bardzo szybko się ścierają.
wtorek, 27 listopada 2012
Wielka schizma skateboardowa
W latach 70. zaczęły pojawiać się różne dyscypliny sportów deskorolkowych. Nieubłaganie prowadziło to do podziału. Dlaczego? Otóż dlatego, że każda dyscyplina wymaga innej budowy deskorolki. Dzisiaj wyróżniamy 4 podstawowe rodzaje desek:
- downhill - deski długie na około 100cm, bardzo twarde, o miękkich kółkach i twardych, szerokich trakach.
Służą do szybkiej jazdy (rekord: 130km/h).
- slalom - deski krótkie (ok 60cm), o bardzo skrętnych, wąskich trakach i miękkich kółkach.
Służą do uprawiania slalomu, czyli szybkiej jazdy krętym torem.
- cruising - deski długie (od 100 nawet do 150cm), elastyczne, o skrętnych trakach i stosunkowo miękkich kółkach.
Służą do przemieszczania się po mieście "z domu do pracy". Ten rodzaj desek to czysta zabawa.
- skateboard - długie na ok 80 cm, o twardych blatach, kółkach i trakach.
Służą do wykonywania trików w powietrzu i na poręczach.
Każda z tych kategorii potrzebuje innej konstrukcji deskorolki, aby spełniać swoje zadanie. Dlatego skateboarding musiał się podzielić. Pierwsze 3 kategorie to właśnie longboard i to nim będę się tutaj zajmował. Już niedługo dokładny opis każdej dyscypliny longboardowej.
- downhill - deski długie na około 100cm, bardzo twarde, o miękkich kółkach i twardych, szerokich trakach.
Służą do szybkiej jazdy (rekord: 130km/h).
Służą do uprawiania slalomu, czyli szybkiej jazdy krętym torem.
- cruising - deski długie (od 100 nawet do 150cm), elastyczne, o skrętnych trakach i stosunkowo miękkich kółkach.
Służą do przemieszczania się po mieście "z domu do pracy". Ten rodzaj desek to czysta zabawa.
- skateboard - długie na ok 80 cm, o twardych blatach, kółkach i trakach.
Służą do wykonywania trików w powietrzu i na poręczach.
Każda z tych kategorii potrzebuje innej konstrukcji deskorolki, aby spełniać swoje zadanie. Dlatego skateboarding musiał się podzielić. Pierwsze 3 kategorie to właśnie longboard i to nim będę się tutaj zajmował. Już niedługo dokładny opis każdej dyscypliny longboardowej.
Skateboard, czyli sztuka chodzenia po asfalcie
Historia deskorolek jest nieco krótsza niż surfingu. Zaczęło się to wszystko na początku lat 40. XX w. A jak do tego doszło? Zaraz się dowiecie.
Pewnego, zapewne bezwietrznego dnia na Kalofornijskim wybrzeżu grupka surferów raczyła się alkoholem w swoim ulubionym barze. Dokonali wtedy odkrycia, które zapoczątkowało ogromne zmiany w kulturze i to nie tylko tej surferskiej. Mianowicie odkryli, że kiedy nie ma fal, to nie można surfować.
Co z tego wynika? Przede wszystkim uparli się, że jakoś temu zaradzą. Ponieważ nie byli w stanie wywołać fal na oceanie, postanowili nauczyć deski jazdy po ziemi. Tak mniej więcej wyglądało wynalezienie deskorolki. A teraz przejdźmy do tego, co wiemy na pewno.
Pierwsze deskorolki zbudowane były z kawałka deski drewnianej o długości około 60 cm, oraz traków wyjętych ze zwykłych rolek, kółka były metalowe:
Bardzo prosta konstrukcja nie dawała zbyt wielkich możliwości, choć i tak było to dla ówczesnych surferów coś, o czym marzyli od dawna. Wreszcie mogli uprawiać swój ukochany sport niezależnie od pogody.
Nietrudno się jednak domyślić, jak niebezpieczny okazał się ten nowy rodzaj rozrywki. W przeciwieństwie do klasycznego surfowania, które groziło zachłyśnięciem się wodą, asfaltowa odmiana oferowała całą gamę różnych urazów. Między innymi wstrząs mózgu, złamania, skręcenia, otarcia, siniaki i wiele innych. Spaść z deskorolki nie było wcale trudno, bo kółeczka były metalowe i dawały znikomą przyczepność.
Rewolucja nastąpiła w połowie lat 70., kiedy to firma Cadillac wprowadziła do sprzedaży pierwsze w historii kółeczka do deskorolki wykonane z tworzywa sztucznego. Nowe kółka okazały się bardziej przyczepne, a przez to dużo bezpieczniejsze i o wiele szybsze. Poza tym nie były tak twarde jak metalowe, co oznaczało, że jazda stała się jeszcze przyjemniejsza. Nie czuło się już tak bardzo nierówności podłoża. Pojawienie się tych kółek zapoczątkowało produkcję części specjalnie do deskorolek. Powstały wówczas firmy produkujące specjalne traki, deski, łożyska. Wokół deskorolek zaczął wyrastać bardzo poważny biznes. Pojawiły się dyscypliny takie jak slalom, freestyle, downhill racing... ale więcej o tym w kolejnym poście.
Pewnego, zapewne bezwietrznego dnia na Kalofornijskim wybrzeżu grupka surferów raczyła się alkoholem w swoim ulubionym barze. Dokonali wtedy odkrycia, które zapoczątkowało ogromne zmiany w kulturze i to nie tylko tej surferskiej. Mianowicie odkryli, że kiedy nie ma fal, to nie można surfować.
Co z tego wynika? Przede wszystkim uparli się, że jakoś temu zaradzą. Ponieważ nie byli w stanie wywołać fal na oceanie, postanowili nauczyć deski jazdy po ziemi. Tak mniej więcej wyglądało wynalezienie deskorolki. A teraz przejdźmy do tego, co wiemy na pewno.
Pierwsze deskorolki zbudowane były z kawałka deski drewnianej o długości około 60 cm, oraz traków wyjętych ze zwykłych rolek, kółka były metalowe:
Bardzo prosta konstrukcja nie dawała zbyt wielkich możliwości, choć i tak było to dla ówczesnych surferów coś, o czym marzyli od dawna. Wreszcie mogli uprawiać swój ukochany sport niezależnie od pogody.
Nietrudno się jednak domyślić, jak niebezpieczny okazał się ten nowy rodzaj rozrywki. W przeciwieństwie do klasycznego surfowania, które groziło zachłyśnięciem się wodą, asfaltowa odmiana oferowała całą gamę różnych urazów. Między innymi wstrząs mózgu, złamania, skręcenia, otarcia, siniaki i wiele innych. Spaść z deskorolki nie było wcale trudno, bo kółeczka były metalowe i dawały znikomą przyczepność.
Rewolucja nastąpiła w połowie lat 70., kiedy to firma Cadillac wprowadziła do sprzedaży pierwsze w historii kółeczka do deskorolki wykonane z tworzywa sztucznego. Nowe kółka okazały się bardziej przyczepne, a przez to dużo bezpieczniejsze i o wiele szybsze. Poza tym nie były tak twarde jak metalowe, co oznaczało, że jazda stała się jeszcze przyjemniejsza. Nie czuło się już tak bardzo nierówności podłoża. Pojawienie się tych kółek zapoczątkowało produkcję części specjalnie do deskorolek. Powstały wówczas firmy produkujące specjalne traki, deski, łożyska. Wokół deskorolek zaczął wyrastać bardzo poważny biznes. Pojawiły się dyscypliny takie jak slalom, freestyle, downhill racing... ale więcej o tym w kolejnym poście.
niedziela, 25 listopada 2012
He'enalu, czyli sztuka chodzenia po wodzie
Być może wielu z was już to wie, ale nie zaszkodzi jeszcze raz opowiedzieć tej historii. Surfing! Jak to się zaczęło? Według naszych historyków wymyślili go Polinezyjczycy. Było to przed IV w n.e. Europejczycy spotkali się z "chodzeniem po wodzie" dopiero w roku 1778, podczas wyprawy Jamesa Cooka. Niestety, Europejczyk, jako człowiek światły i tolerancyjny uparł się, aby tę kulturę zniszczyć i mało brakowało, a udałoby mu się. Na całe szczęście pewien biznesmen wpadł na pomysł, aby w roku 1908 sprowadzić do stanów George'a Freetha. Ten właśnie potomek królewskiej rodziny z Hawajów miał zabawiać publikę swoimi popisami na kawałku drewna. Zabawa tak spodobała się Amerykanom, że bardzo szybko pojawiło się wielu jego naśladowców i sport znów stał się popularny.
Kolejną ważną osobą jest Duke Kahanamoku, który założył w roku 1911 pierwszy klub surfingowy pod hasłem Hui Nalu (organizacja surfingu).
Do tej grupy "ojców założycieli" należy także z całą stanowczością dołączyć Thomasa Edwarda Blake'a, który w roku 1926 odkrył kilka starożytnych desek surfingowych i na ich podstawie zbudował pierwsze rzeczywiście poręczne i wygodne deski do surfingu (zwane Hawaiian Hollow Surfboard lub cigar boxes). W tym właśnie momencie ujeżdżanie fal przestało być ekstrawagancką zabawą, a stało się prawdziwym sportem, w którym pojawiła się technika i zaangażowanie producenta. Uważam, że ta właśnie data oddziela surfing starożytny, archaiczny od nowoczesnego, który rozwinął się w ciągu 80 lat do wyjątkowo zaawansowanej technicznie dyscypliny. Stay tooned!
Kolejną ważną osobą jest Duke Kahanamoku, który założył w roku 1911 pierwszy klub surfingowy pod hasłem Hui Nalu (organizacja surfingu).
Do tej grupy "ojców założycieli" należy także z całą stanowczością dołączyć Thomasa Edwarda Blake'a, który w roku 1926 odkrył kilka starożytnych desek surfingowych i na ich podstawie zbudował pierwsze rzeczywiście poręczne i wygodne deski do surfingu (zwane Hawaiian Hollow Surfboard lub cigar boxes). W tym właśnie momencie ujeżdżanie fal przestało być ekstrawagancką zabawą, a stało się prawdziwym sportem, w którym pojawiła się technika i zaangażowanie producenta. Uważam, że ta właśnie data oddziela surfing starożytny, archaiczny od nowoczesnego, który rozwinął się w ciągu 80 lat do wyjątkowo zaawansowanej technicznie dyscypliny. Stay tooned!
Początek
Mimo, że blogów na temat longboardów jest już dość dużo i nietrudno znaleźć w internecie wszelkie informacje potrzebne dla początkujących, jak i zaawansowanych zawodników, to jednak zdecydowałem się założyć kolejnego. Poglądów i punktów widzenia na dany temat nigdy nie jest za wiele, więc i ten mój nie zaszkodzi. Postaram się umieszczać tutaj co jakiś czas informacje o tym, jak to wszystko się zaczęło, zarówno w sensie globalnym (mam tu na myśli IV ne i pierwsze deski surfingowe), jak również moim, naszym lokalnym, tzn. w Polsce i w Krakowie. Może koniec sezonu nie jest na to najlepszym momentem, ale to właśnie przerwa między sezonami często motywuje do pracy i wymyślania nowych, kreatywnych form, więc może ten czas okaże się trafny. Tak więc zabieram się już teraz za pracę, a Wy wchodźcie tu czasem ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)